Jest mi bardzo miło, że tak pozytywnie odebrałyście moje inspiracje :).. To naprawdę motywuje do działania. Nawiązując jeszcze do inspiracji to napiszę Wam, że spódnica jest przecudna! Na początku trochę się bałam, bo mam tylko 165cm, a takie spódnice kojarzą mi się z długonogimi pięknościami. Ale na szczęście wcale nie wyglądam w niej źle, a wręcz dobrze się w niej czuje, więc jest super :D.
Cykl inspiracji to nie jedyna zmiana na blogu jaką planuję wprowadzić. Mam trochę pomysłów, ale nie wszystko jestem w stanie zrobić naraz. Kolejnym "etapem" lub tematem, który chciałabym poruszyć są przepisy kulinarne :). Uwielbiam słodkości dlatego pieczenie jest czymś co uwielbiam! Obecnie gdzie mieszkam przez większą część roku nie ma piekarnika, więc moje wariacje ograniczają się do potraw obiadowych. Ale teraz kiedy jestem w domu mogę trochę poszaleć :).
Przy poprzednim poście parę osób prosiło mnie o przepis na Rafaello, więc od tego zacznę. Przepis dostałam od mojej współlokatorki i sama robiłam go dwa razy (w odstępie może niecałych 2 tygodni :P). Smak w przypadku obu prób wyszedł taki sam (naprawdę przepyszne!), jednak lekko różnił się konsystencją budyniu. Ale może wszystko opiszę od początku ;).
Aha, przepis dostałam w smsie, więc nie był zbyt szczegółowy. Wszelkie moje uwagi są z moich własnych obserwacji i opisem mojego postępowania :P. Może nie do końca właściwego :).
Potrzebne składniki:
- litr mleka 3,2%
- 3 żółtka
- 250g cukru
- paczka cukru waniliowego
- 5 kopiastych łyżek mąki pszennej
- 3 kopiate łyżki mąki ziemniaczanej
- kostka margaryny
- 2 duże opakowania krakersów firmy Lajkonik
- wiórki kokosowe
Na chwilę skupię się jeszcze na składnikach. Krakersy polecam firmy Lajkonik. Są sprawdzone i kompozycja smaku jest dla mnie idealna. Nie polecam eksperymentowania z innymi firmami. Mąka ziemniaczana to to samo co skrobia :). Reszta chyba jasna :). Więc do roboty!
1. Cukier, cukier waniliowy, mąkę ziemniaczaną i pszenną mieszamy w garnku o podwójnym dnie. Następnie dodajemy żółtka i mleko. Całość stawiamy na gaz (lub cokolwiek innego :P) i na małym ogniu gotujemy bez przerwy mieszając. Nie możemy pozwolić na przypalenie się masy. Gotujemy aż masa zacznie tężeć i uzyska konsystencję budyniu. Trzeba to wyczuć. Za pierwszym razem wyszło mi wg mnie idealnie, za drugim chyba zbyt szybko zdjęłam z gazu i masa była bardziej płynna, na początku trochę się rozwalało, ale po wielu godzinach w lodówce jest ok. Smak ten sam. Należy też zwrócić uwagę, że teraz temperatury nie spadają poniżej 30 stopni, więc na pewno ma to też wpływ :).
2. Ściągamy z gazu i całą masę przekładamy do miski. Masa budyniowa jest gorąca jednak wrzucamy do niej kostkę margaryny i rozmiksowujemy całą masę. Użyłam starego miksera z koncówką chyba do ucierania. Taka okrągła i płaska. Chodzi o to by ładnie połączyć całą masę. Trzeba zrobić to szybko by margaryna nie roztopiła się za bardzo w gorącej masie.
3. Gdy wszystko się połączy u mnie występują lekkie grudki. Więc trzeba zakasać rękawy i pobawić się z mikserem i sitkiem :). Do sitka z drobnymi "oczkami" wkładam po trochu masę i traktuje ją tą samą końcówką do ucierania. Nie jest to niezbędne jednak ja wyznaję zasadę, że jak już coś robić to porządnie :D. A może u Was grudek nie będzie ;)...
4. Przygotowujemy blasze. Ja wykorzystałam blasze o wymiarach 24x30x6. Na dnie układamy pierwszą warstwę krakersów docinając odpowiednio. Następnie wykładamy delikatnie 1/3 masy. Polecam nakładać łyżką w różnych miejscach, a potem delikatnie rozprowadzić. Dzięki temu krakersy nie będą się przyklejać i przemieszczać. Potem znów krakersy, masa, krakersy i masa. Dzięki temu mamy trzy warstwy krakersów i masy. Na wierzch posypujemy wiórkami kokosowymi.
5. Jeśli robiłyśmy to bez pośpiechu masa powinna być już na tyle letnia by spokojnie wstawić całość do lodówki. Polecam robić dzień wcześniej. Całość jest smaczniejsza gdy dłużej się schłodzi :).
5. Jeśli robiłyśmy to bez pośpiechu masa powinna być już na tyle letnia by spokojnie wstawić całość do lodówki. Polecam robić dzień wcześniej. Całość jest smaczniejsza gdy dłużej się schłodzi :).
Można dosypać również wiórków kokosowych do masy, ale ja nie próbowałam. Moja współlokatorka robiła też kiedyś 4 warstwy krakersów i masy i niestety smak już nie był ten sam. Całość była dobra, ale słone krakersy były za bardzo wyczuwalne. Przy trzech warstwach równowaga słodkiego ze słonym dla mnie jest idealna.
Strasznie się rozpisałam, ale w standardowych przepisach zawsze brakuje mi takich praktycznych rad i dokładnych instrukcji jak co zrobić.
I jeszcze wersja modyfikowana, podawana z polewą czekoladową :D..