piątek, 22 marca 2013

Broad Peak

W końcu zrobiłam okładkę dla mojego książkowego art journala :). Pierwszym etapem było pomalowanie białą akrylówką okładkę, który zakończyłam już jakiś czas temu :P. Drugi to okładka, która jest już skończona. Zawsze jak coś tworzę to mam laptopa przed sobą i puszczam sobie jakieś filmy, seriale, czasami muzykę. Przy tej pracy oglądałam nagranie z konferencji z wyprawy na Broad Peak. Przyznam szczerze, że cała ta historia bardzo mną wstrząsnęła. Od jakiś dwóch tygodniu tematem, który głównie zgłębiam to himalaizm, a ściślej tragedie, które się wydarzyły. Mój umysł ledwo to pojmuje. Z jednej strony przeraża mnie to, że ludzie decydują się na takie niebezpieczeństwo świadomie. Ale jak powiedział Adam Bielecki na wyżej wymienionej konferencji to już nie jest hobby, a sposób na życie. I zaczęłam to rozumieć. Przymierzam się do przeczytania książki "Wszystko za Everest" Jon'a Krakauer'a. Nie będę tu pisać o czym jest, ale jeśli ktoś z Was przeczytał chętnie poczytam Wasze opinie o tej książce :).

A więc wracając do tematu, w trakcie tworzenia tej okładki w mojej głowie były zupełnie inne myśli niż kompozycja, kolory i wszystko inne. Więc to był totalny spontan. Bez planu. Wcześniej powyciągałam sobie tylko na biurko rzeczy, które mogą mi się przydać. I jakoś poszło. Bez zastanowienia przyklejałam kolejne elementy, jednocześnie słuchając relacji z wyprawy na Broad Peak. Przyznam szczerze, że z kolorem nieco mnie poniosło :). Nie myśląc wypróbowałam też tusz kreślarski czarny, który został mi po innych zabawach. Spisał się nieźle :). A kolor nakładałam palcem, co też zdarzyło mi się pierwszy raz :).

Pracę zgłaszam na wyzwanie w Scrapgangu "Wyłączamy myślenie" ponieważ idealnie się tam nadaje :).


16 komentarzy:

  1. Śliczna praca! Naprawdę robi wrażenie :)
    A co do himalaistów - mnie tylko ten cały hałas irytuje wokół tematu. Nie bardzo umiem ogarnąć, zrozumieć, ale podziwiam ludzi, którzy potrafią pasji oddać wszystko. Mieszkam na osiedlu Kukuczki, czasem mijam upamiętniającą go tablice czy przedstawiające go graffiti w przejściu podziemnym. I gdy czytam na Wiki "miejsce spoczynku lodowa szczelina na Lhotse" - to myślę sobie, że tylko tacy ludzie stają się legendami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam to.. jak publikuje komentarz i nagle tracę sygnał neta......
      Ale do rzeczy. Dziękuje Ci bardzo :*
      Mnie też cały ten szum irytuje. Przestałam już czytać komentarze ludzi, bo nie mają zielonego pojęcia o tym jak organizm człowieka zachowuje się na takich wysokościach i nawet wiedzieć nie chcą.. Szukają tylko jakiś spisków.
      Kukuczka wielka postać. Niewątpliwie jest legendą. Ale ja nie rozumiem jednego.. bo przecież większość himalaistów ginie właśnie w górach.. i niewątpliwie wielu jeszcze zginie. I oni na to ryzyko idą.. tylko dlaczego? Ale pewnie ja tego nie pojmę, bo adrenalina nie jest mi do życia praktycznie potrzebna.. :)

      Usuń
    2. Wiesz, wydaje mi się, że dla nich to ryzyko takie samo jak na każdym innym polu - a czasem musimy zaryzykować by coś osiągnąć. Zresztą mój mądry mężczyzna zawsze mi powtarza, że nawet wsiadając do samochodu ryzykujemy życiem, więc czy nie lepiej robić to w bardziej widowiskowy sposób? A himalaiści na swoich blogach zastanawiają się po co my marnujemy czas na to lepienie z papieru jak cały świat szczytów stoi otworem :D "Każdy ma jakiegoś bzika" ;)

      Usuń
    3. Idealnie to ujęłaś :*

      Usuń
  2. Tak, to idealna praca na to wyzwanie! Genialnie Ci to wyszło :)
    Zgadzam się z Ev, ciągle ryzykujemy, przez całe życie, a niektórzy potrzebują tego więcej, no i co najważniejsze - każdego pochłania co innego. Dobrze, że scrapbooking jest w miarę bezpieczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Praca fantastyczna, tyle się tam dzieje, mnóstwo ciekawych elementnów :) A stać się coś złego może nie tylko wysoko górach, ale także w drodze do pracy czy szkoły niestety takie nieprzewidywalne jest życie. I może dlatego należy cieszyć się nim w każdej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetna :) fajnie, że taka bałaganiarska i dużo się na niej dzieje :) w sam raz na art journal :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wpadłaś w trans, Pięknie :)) Ja podziwiam tych ludzi, którzy przygotowują sie miesiącami na wyprawe z której nie wiadomo czy wrócą, mają tego świadomość, że cos może pójść nie tak skoro to takie niebezpieczne, więc bardzo mozliwe, że żegnanją się z rodzinami. Co to muszą być za emocje i spełnienie wewnętrzne kiedy udaję im się wejść na sam szczyt, jakie Oni muszą mieć widoki, coś niesamowitego...i to obcowanie z Górą, która rządzi się własnymi prawami, pogoda zmienna, jedna wielka niewiadoma a mimo to IDĄ , GINĄ i ISTNIEJĄ nawet po śmierci i przedewszystkim zgineli za to co kochaja a to chyba najlepsza śmierć z sensem bo w imię czegoś a nie bezsensowny wypadek samochodowy na pustej drodze...

    OdpowiedzUsuń
  6. Praca wyszła ślicznie. Mediowe szaleństwo a jednak uporządkowane i przemyślane. :)
    Jeśli chodzi o tragedię, która wydarzyła się po zdobyciu szczytu to ... myślę, że każdy z nas ma swoje pasje. Inni mniej ryzykowne a inni bardziej. Himalaiści wyruszając w tak niebezpieczną wyprawę, zdają sobie sprawę z ogromnym ryzykiem, przygotowują się do tego by jak najbardziej zminimalizować je ale ... tak jak teraz wszystkiego nie da się przewidzieć. Szkoda. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealna okladka dla art journala!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo! Piękne kolory i warstewki wyszły :)
    Pozdrawiam! DT Scrapgangu

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. świetna praca i ta energia kolorystyczna:)pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Radosnych Świąt! :)
    Piękna okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. PRZEPIĘKNA praca! SUPER warstwy! Tak czasem trzeba wyłączyć myślenie i dać się ponieść!

    OdpowiedzUsuń